Indianin na polskim weselu




Indyjskie wesela cieszą się opinią hucznych. Nie bez podstawy. Nie jest niczym niezwykłym zaproszenie na imprezę tysiąca gości, a często jest ich więcej. Ale jak Indianin odnalazł się na polskim weselu?

Na weselu u przyjaciół byliśmy ponad miesiąc temu. Pierwsza różnica kulturowa zaczęła się przy ustalaniu prezentu. Był zdziwiony stylem myślenia "żeby im się chociaż impreza zwróciła". W Indiach wesele jest wielkim wydatkiem, głównie na barkach rodziców panny młodej i zaręczam, że się nie zwraca. Rodzice zwykle oszczędzają na to wydarzenie już kiedy się dowiedzą, że będzie dziewczynka. Często też się zapożyczają. Bo przecież jeszcze posag musi być niemały.

Ślub w kościele dla Męża nie był niczym nowym, w końcu jest katolikiem. No i sami oczywiście też mieliśmy ślub kościelny. Ale nie mieliśmy wesela. Więc był to pierwszy raz kiedy mąż był zmuszony ze mną publicznie tańczyć. Niestety, pierwsza zabawa popsuła nam szyki i mój pierwszy taniec został skradziony przez pewną starszą, tak-myślę-że-ciocię. Ale zawsze to pierwsze koty za płoty, więc kilka tańców później już był prawie nieskrępowany. Nawet pod wieczór, kiedy już mieliśmy się zbierać i byłam z synkiem na zewnątrz to jak zajrzałam zastałam go tańczącego w kółku z innymi. Tego to się nie spodziewałam.

Zabawnym momentem była zabawa z wałkiem. Staliśmy w kółku: facet-babka-facet-babka. Wałek był podawany zgodnie z kierunkiem wskazówek zegara między kolanami. Możecie się domyślić z czym zabawa miała się kojarzyć. Kiedy doszło do mojego Indianina wałek mu opadł. Wybuchnęliśmy śmiechem. On go podniósł, a on jeszcze raz opadł. Spiekłam buraka i schowałam twarz nie mogąc opanować śmiechu. Po wszystkim powiedział mi, że jak wszyscy zaśmiali się raz to kolejny raz zrobił specjalnie. Paskuda.

Dodatkowym miłym akcentem było to, że Michael był maskotą, a ludzie z uśmiechem nas obserwowali i patrzyli, czy się dobrze bawimy. A że się bawiliśmy bardzo dobrze (szkoda, że krótko, ale Michael już padał) to wydaje się, że nas polubili. 

Najlepszym podsumowaniem tego jak się bawił to zdanie którego nie słyszę często: jak dostaniemy jeszcze jakieś zaproszenie na wesele to idziemy. NA KAŻDE.

You Might Also Like

0 comments